Zmiana klimatu nie jest mitem. Dowody na jej istnienie widać gołym okiem – wystarczy przyjrzeć się anomaliom występującym w przyrodzie. Nasze morze, Bałtyk, jest najlepszym z przykładów. Życie w nim staje się coraz trudniejsze dla obecnie występującej tam flory i fauny, a to może mieć konsekwencje także dla ludzi.  

Ocieplenie klimatu sprawia, że od 2015 roku w Polsce susze rolnicze występują co roku, podczas gdy jeszcze w ubiegłym wieku zdarzały się średnio co 5-7 lat. Do tego aż 92% powierzchni Polski to tereny już dziś zagrożone suszą hydrologiczną, czyli spadkiem przepływu w rzekach poniżej średniej.

Zmiana klimatu to także globalne ocieplenie. Obecnie średnia roczna temperatura powietrza na Ziemi podnosi się o około 0,2-0,3 stopnia Celsjusza na dekadę. Dane dla Polski robią jeszcze większe wrażenie: w czerwcu 2018 roku średnia temperatura powietrza w Polsce była wyższa o blisko 2,5°C w porównaniu ze średnią wieloletnią dla czerwca na większości obszaru Polski. Analizy pokazują również, że ostatnich pięć lat było najgorętszymi latami w historii pomiarów.

Oprócz upałów zmagamy się z innymi anomaliami pogodowymi. Mowa o nasileniu częstotliwości i intensywności silnych wiatrów, a także o występowaniu dłuższych niż dotąd okresów bezdeszczowych, przerywanych bardzo gwałtownymi ulewami.  

Czy to oznacza, że wkrótce nas zaleje?

Niewykluczone, choć nie przez silny deszcz, lecz przez… nasz ukochany Bałtyk!

Jeśli poziom morza podniesie się o metr, to część Gdańska, Nowy Dwór Gdański, zachodnia część Elbląga i Gronowo Elbląskie zostaną zalane. Wybrzeże Bałtyku będzie sięgać aż na północ od Malborka, niedaleko wsi Tragamin.

Taki scenariusz nie jest dalece posuniętym czarnowidztwem – podnoszenie poziomu morza odbywa się już, na naszych oczach! Dowód? Jak wynika z danych naukowych, od 1995 roku poziom Bałtyku podniósł się nawet o 15 cm.  

Oczywiście podnoszenie poziomu wód nie jest jedynym negatywnym wpływem zmiany klimatu na Morze Bałtyckie. Problem jest dużo bardziej złożony. Klimat wpływa na wiele elementów ekosystemu (zarówno tych biotycznych, czyli ożywionych, jak na przykład ryby, jak i abiotycznych, czyli nieożywionych, jak woda). Zmiana klimatu oprócz elementów przyrody wpływa także na ludzi. W przypadku morza mowa między innymi o transporcie morskim, o turystyce, rybołówstwie czy akwakulturze, czyli hodowli ryb i owoców morza na potrzeby żywieniowe ludzi.  

To, co istotne, to fakt, że zmiana klimatu nie wpływa na każdy rejon Morza Bałtyckiego w ten sam sposób i z taką samą intensywnością. Przykładowo: poziom morza stale wzrasta, ale w rejonach północnych Bałtyku jest niwelowany przez podnoszenie się bloków skalnych tarczy bałtyckiej. Inaczej jednak w przypadku rejonów południowych, w tym polskiego wybrzeża. Tutaj warunki geomorfologiczne są inne, dlatego podnoszenie poziomu wód jest silniejsze w skutkach – sprawia, że wybrzeża są zalewane.   

Zmiana klimatu realnie zagraża kondycji Morza Bałtyckiego, które i tak na co dzień zmaga się z wieloma problemami (m.in. silną eutrofizacją, utratą i degradacją siedlisk czy przełowieniem). Skutki występują w wielu obszarach, wzajemnie się potęgując i doprowadzając do efektu kuli śnieżnej. Choć w tym przypadku, mówiąc o ociepleniu klimatu, kula śnieżna paradoksalnie byłaby naszym sprzymierzeńcem…

 

 

Poznaj główne obszary naszych bałtycko-klimatycznych zmartwień  

Zmiana klimatu oznacza realne problemy dla zwierząt związanych ze środowiskiem morskim – w tym dla gatunków chronionych przez nas, Fundację WWF Polska, w ramach projektu „Ochrona ssaków i ptaków morskich – kontynuacja” [POIS.02.04.00-00-0042/18]. Mowa o czterech gatunkach ssaków (foce szarej, foce pospolitej, foce obrączkowanej i bałtyckiej populacji morświna) oraz pięciu gatunkach ptaków morskich (sieweczce obrożnej, rybitwie białoczelnej, rybitwie czubatej, rybitwie rzecznej i ostrygojadzie).

foka

Zwierzęta te zmagają się ze skutkami takich przejawów zmiany klimatu jak wzrost temperatury wody i powietrza, ale też wzrost poziomu morza. Te czynniki skutkują z jednej strony zmianą rozmieszczenia i spadkiem liczebności gatunków zimnolubnych w Bałtyku, a z drugiej zanikaniem pewnych ekosystemów brzegowych, w tym plaż, stanowiących miejsca lęgowe czy miejsca odpoczynku zwierząt. Oczywiście w wyniku podniesienia się poziomu Bałtyku te siedliska będą nie tylko zanikać, ale też tworzyć się w zupełnie nowych, zalewanych obszarach, lecz wykształcenie się kolejnych piaszczystych plaż może zająć dużo więcej czasu niż wynosi okres, w jakim do tych nieznanych warunków muszą przystosować się zwierzęta.

Procesy te, oprócz bezpośrednich skutków, niczym efekt domina, pociągają za sobą dalsze konsekwencje. Mowa o zmianie składu chemicznego wód czy zmianie nasycenia tlenem (im cieplejsza woda, tym mniej tlenu może się w niej rozpuścić). Takie czynniki prowadzą do ograniczania dostępu do pożywienia – przykładowo śledzi, czyli przysmaków fok i morświnów. Z powodu rosnących temperatur i deficytu tlenu w wodzie zasięg występowania tych ryb zmniejszył się, przez co dla ssaków bałtyckich może brakować pożywienia.

Spośród chronionych przez nas gatunków w najgorszej sytuacji wydaje się być foka obrączkowana, będąca w Bałtyku reliktem z okresu zlodowaceń. Osobniki tej foki do rozrodu potrzebują kry lodowej – rozmnażają się właśnie na lodzie, a szczeniaki przez pierwsze 3 miesiące życia przebywają w jamach śnieżnych. Jeśli wskutek ocieplenia klimatu kry nie będzie wystraczająco dużo, może to oznaczać, że gatunek ten nie będzie miał odpowiednich warunków do przeżycia na Bałtyku. Dziś i tak bałtycka populacja foki obrączkowanej gromadzi się niemal wyłącznie w północnej części morza – jeśli temperatury bardziej wzrosną, zwierzęta te nie będą mogły migrować dalej na północ w celu znalezienia nowego, odpowiedniego do życia miejsca. To skutkować może wyginięciem całej bałtyckiej populacji foki obrączkowej. By zapobiec takiej sytuacji, w Finlandii już dziś testowane są sztuczne jamy budowane przez ludzi, które mogłyby wspomóc rozród fok. Nie wiadomo jednak, czy tego typu rozwiązania się sprawdzą i czy ich implementacja będzie możliwa na taką skalę, na jaką byłoby to niezbędne do przetrwania gatunku w Bałtyku.

Trudniejszy do przewidzenia jest wpływ zmian w pokrywie lodowej na rozród fok szarych. Szczeniaki tego gatunku pokryte są białym lanugo, dzięki czemu przed potencjalnym zagrożeniem, na przykład drapieżnikiem, lepiej kamuflują się na lodzie lub w śniegu niż na piasku. Istnieje szansa, że gdy lodu zabraknie, zdołają się w pełni zaadoptować do piaszczystego brzegu. Jednak do swej formy rozrodu będą szukały spokojnych, odciętych od potencjalnych zagrożeń piaszczystych łach – niestety takie miejsca w wyniku wzrostu poziomu morza są zalewane i zanikają.

Ptaki, dużo bardziej mobilne i nieograniczone w swoich podróżach wodami morskimi, mają większe szanse na dostosowanie się do nowych warunków. Niemniej jednak postępująca zmiana klimatu może skutkować tym, że niektórych z gatunków nie będziemy już mieli możliwości obserwować w Polsce – tak może się zdarzyć choćby z objętym w naszym kraju ścisłą ochroną ostrygojadem.

Ważnym do zasygnalizowania czynnikiem są też ludzkie reakcje na zachodzącą zmianę klimatu. Wyższa temperatura powietrza i wody może sprawić, że sezon turystyczny ulegnie wydłużeniu, a transport morski zostanie wzmożony. To z kolei oznaczałoby częstsze płoszenie czy niepokojenie fok i morświnów, co może przełożyć się na ich mniejszy sukces rozrodczy.

Co wspólnego mają zmiana klimatu i problem zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi? Obie te kwestie mają zasięg globalny, dotykają często najbardziej odległych i niedostępnych dla człowieka miejsc na planecie oraz mają istotny wpływ na środowisko i różnorodność biologiczną.  

O tym, że przemysł tworzyw sztucznych niesie za sobą wiele negatywnych skutków dla ekosystemu, nikogo nie trzeba przekonywać. Znacząca część tychże tworzyw pozyskiwana jest z paliw kopalnych, a emisja gazów cieplarnianych do atmosfery ma miejsce na każdym etapie ich cyklu „życia”. Szacuje się, iż produkcja tworzyw sztucznych w latach 2015-2050 wyemituje ponad 56 miliardów ton ekwiwalentu dwutlenku węgla.

Naukowcy są zdania, że problemy zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi i postępującej zmiany klimatu nie tylko wspólnie zagrażają planecie, ale także wzajemnie się pogłębiają. Przykładowo ocieplenie klimatu zwiększa globalną dystrybucję zanieczyszczeń z tworzyw sztucznych. Objętość lodu morskiego się zmniejsza, a ponieważ jest on jednym z głównych pochłaniaczy mikrocząstek plastiku, naukowcy prognozują, że coraz większe ilości mikroplastiku zostaną uwolnione do środowiska morskiego.  

Zmiana klimatu powoduje także nasilenie ekstremalnych zjawisk pogodowych. Silniejsze wiatry, częstsze opady deszczu i podnoszenie się poziomu morza mogą prawdopodobnie zwiększyć napływ odpadów z tworzyw sztucznych z lądu. Potwierdza to przypadek tajfunu w Zatoce Sanggou w Chinach, po którym liczba mikrocząstek plastiku w wodzie morskiej i osadach wzrosła aż o 40%.

W przypadku Morza Bałtyckiego, które jest morzem śródlądowym i w którym wymiana wód trwa ok. 30 lat, taka intensyfikacja presji związanej z zanieczyszczeniami z tworzyw sztucznych może mieć bardzo poważne konsekwencje. Oprócz odpadów, które pochodzą z lądu, Morze Bałtyckie boryka się bowiem także z problemem sieci widm, czyli zagubionych lub w inny sposób utraconych narzędzi połowowych, które są kolejnym źródłem plastiku w wodach morskich i mogą stanowić zagrożenie dla żyjących w nich organizmów.

Martwe strefy, czyli beztlenowe obszary dna morskiego, stały się w ostatnich dziesięcioleciach poważnym problemem Bałtyku. Od początku XX wieku martwe strefy w Bałtyku zwiększyły swoją powierzchnię ponad dziesięciokrotnie. Obecnie stanowią prawie 1/5 dna naszego morza i zajmują obszar większy niż powierzchnia Danii, co jest największym miejscem deficytu tlenu w akwenach morskich Europy.

Oprócz martwych stref prawie 1/3 dna Bałtyku stanowią strefy o obniżonej zawartości tlenu, w których utrudnione jest życie ryb i innych organizmów tlenowych. Niestety problem ten wynika głównie z działalności człowieka – zwiększonego dostarczania do wód substancji biogennych pochodzenia rolniczego oraz… zmiany klimatu, będącej także następstwem ludzkich działań i decyzji.  

martwy Bałtyk

Bałtyk jest morzem półzamkniętym, otoczonym przez kontynent europejski, a połączenie z Oceanem Atlantyckim stanowią jedynie wąskie i płytkie Cieśniny Duńskie. To sprawia, że wymiana wód w Morzu Bałtyckim zachodzi bardzo powoli – to, co wpłynie do Bałtyku, zostaje w nim na długo. A ponieważ cechą naszego morza jest także uwarstwienie i ograniczone mieszanie się wód powierzchniowych z wodami głębinowymi, te ostatnie zostają słabo natlenione na długi czas. Problem potęgowany jest przez zmianę klimatu – wzrost średniej ilości opadów i średniej temperatury morza.

Przewiduje się, że w związku ze zmianą klimatu Bałtyk będzie coraz cieplejszy, mniej zasolony, wyraźnie dwuwarstwowy (dwuwarstwowość ze względu na zasolenie, gęstość, temperaturę i natlenienie wody), ze zwiększającym się zasięgiem przydennych martwych stref i z coraz mocniej dokuczającym ludziom problemem zakwitów sinic w morzu.  

Ryby przybrzeżne i wędrowne, tak jak wiele innych zwierząt, reagują na zmiany temperatury, pokrywy lodowej, zasolenia i przepływu wód w rzekach – słowem: na zmianę klimatu. Przesunięcia tych parametrów mogą negatywie wpływać na populacje ryb. Przykładowo gatunkom odbywającym tarło jesienią (np. rybom łososiowatym) nie sprzyjają ciepłe zimy, dlatego występowanie osobników tej populacji zmniejsza się wraz z kolejnymi latami.  

Ciekawą obserwacją jest także fakt, że liczne gatunki ryb słodkowodnych migrują na tarło do swoich rodzimych tarlisk, tworząc lokalne populacje ściśle dostosowane do panujących tam warunków. Niewielkie zmiany środowiskowe, w tym zmiany związane z ocieplaniem klimatu, wpływają na reprodukcję osobników, uzupełnienie stada o nowe pokolenia, a także na wzrost i śmiertelność ryb.

Warto podkreślić, że ryby przybrzeżne i wędrowne są kluczowymi elementami struktury i funkcjonowania łańcucha pokarmowego w Morzu Bałtyckim, a także mają zasadnicze znaczenie dla rybołówstwa przybrzeżnego, małej skali i rekreacyjnego. Niestety decydenci rzadko uwzględniają realny wpływ zmiany klimatu na populacje tych ryb. Powodem może być fakt, że wpływ zmiany klimatu, a zwłaszcza występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych na stan populacji ryb, jest wciąż niewystarczająco zbadany.  

morskie dno

Obok sytuacji bałtyckich ryb przybrzeżnych i wędrownych niezwykle ważne jest rozpoznanie wpływu zmiany klimatu na kondycję ryb morskich. Gatunki takie jak dorsz, śledź czy szprot silnie reagują na zmiany temperatury, zasolenia oraz uwarstwienia czy cyrkulacji wody.

Ryby to zwierzęta zmiennocieplne, więc temperatura wody wpływa na przeżywalność narybku, wzrost, osiąganie dojrzałości płciowej i śmiertelność ryb – zarówno tych pelagicznych, a więc żyjących w otwartej toni morskiej, jak i dennych, czyli bytujących przy dnie.  

Rosnące temperatury i deficyt tlenu zaburzyły proces reprodukcji ryb, zmniejszyły obszary żerowania i jakość pokarmu, co z kolei spowodowało zmniejszenie zasięgu występowania części z nich, przykładowo płastug, śledzia i dorsza. Ten ostatni gatunek zmaga się także z wyraźnym spadkiem wzrostu osobniczego oraz kondycji – zmiana klimatu niestety przyczyniła się również do tego.  

Oprócz podnoszenia się temperatury wody warto także wspomnieć o zmianie jej zasolenia, która wynika z większych opadów w regionie Bałtyku – ono także ma wpływ na kondycję morskiej fauny. Jest czynnikiem stresowym dla ryb, ale też drobnych organizmów stanowiących ich pożywienie, czyli zooplanktonu.

Dla funkcjonowania strefy brzegowej w Polsce jednym z zagrożeń wynikających ze zmiany klimatu będzie wzrost poziomu morza oraz wzrost wezbrań sztormowych na południowym Bałtyku. Wezbrania powodują zniszczenia w strefie brzegowej, przebudowują pobrzeże i strefę rew, a także utrudniają prace związane z gospodarką morską. Zdaniem naukowców największe zagrożenie wezbraniami sztormowymi dotyczyć będzie Świnoujścia.

Nie możemy zapomnieć, że spora część terenów przybrzeżnych to obszary chronione. Wyznaczono je, by chronić najcenniejsze pod względem różnorodności biologicznej fragmenty morskiego środowiska. Jednak w obliczu dalej postępującej zmiany klimatu efektywność ochrony tych obszarów może ulec zmniejszeniu.

Żeby oszacować skutki zmiany klimatu dla obszarów chronionych, należy ocenić jej wpływ na poszczególne przedmioty ochrony czy funkcje obszarów, np. na stada ryb, ptaki czy siedliska bentosowe (dotyczące zwierząt przydennych, np. mięczaków i skorupiaków). Przykładem tego może być skracanie okresu występowania pokrywy lodowej, która jest potrzebna fokom obrączkowanym do rozrodu, czy przesunięcie żerowisk ptaków wodnych, spowodowane podnoszeniem się poziomu morza. Takie sytuacje mogą prowadzić do tego, że niektóre obszary chronione przestaną pełnić swoje funkcje jako miejsce rozrodu czy żerowania zwierząt, gdyż zwyczajnie te gatunki przeniosą się lub całkowicie znikną z Morza Bałtyckiego.

Nie tylko efektywność obszarów chronionych stoi pod znakiem zapytania. Podobnie z oceną tak zwanych usług ekosystemowych, rozumianych jako wkład środowiska naturalnego w szeroko pojęty dobrobyt człowieka.

teren przybrzeżny

Wpływ zmiany klimatu na przybrzeżne tereny w długofalowej perspektywie będzie destrukcyjny, a korzyści, jakie owe tereny wnoszą dla człowieka, mogą zostać zachwiane. Na pierwszy rzut oka popyt na usługi kulturalne takie jak turystyka czy rekreacja nadmorska może wzrosnąć, gdy wskutek ocieplenia klimatu sezon kąpielowy będzie wydłużony. Warto jednak zwrócić uwagę, że ocieplenie może przynieść negatywne skutki, jak wzmożone występowanie niebezpiecznych zakwitów sinic, które czasowo uniemożliwiają korzystanie z kąpieli i zaburzają rozwój zooplanktonu – wodnych skupisk drobnych organizmów zwierzęcych. Zmniejszyć może się także liczba połowów rekreacyjnych, zwłaszcza podlodowych. Z kolei usługi dostarczania żywności pochodzenia morskiego najpewniej pogorszą się zarówno pod względem ilości, jak i jakości – wszystko to wskutek zmiany klimatu.

Naukowcy prognozują także, że wzdłuż niskich wybrzeży południowego Bałtyku wzrost poziomu morza zwiększy erozję klifów i plaż oraz zwiększy dostarczanie osadów do strefy przybrzeżnej. Z tego powodu zmaleje atrakcyjność turystyczna tego typu miejsc, a zwiększą się koszty społeczne i ekonomiczne ochrony wybrzeży, bo plaże trzeba będzie sztucznie usypywać.

 

 

Posłuchaj Naturalnie z WWF  

Przesłuchaj nasz podcast Naturalnie z WWF o tym, jak zmiana klimatu wpływa na Bałtyk.

Klimat (nie) dla morza

 

 

Co zrobić, by ocalić Bałtyk przed negatywnymi skutkami zmiany klimatu?  

Wejdź na naszą stronę internetową, by dowiedzieć się, jak małymi krokami, dzień po dniu, wdrażać niskoemisyjny i przyjazny dla Ziemi styl życia. 

 

Jeśli chcesz pomóc nam walczyć o ocalenie Bałtyku, wesprzyj nas, wpłacając darowiznę na cel Chroń morza i oceany.

Możesz też dokonać symbolicznej adopcji foki lub morświna.

___________________________________________________________

Źródła:

Raport Komisji Helsińskiej, HELCOM: Baltic-Sea-Climate-Change-Fact-Sheet-2021.pdf (helcom.fi)

FORD, Helen V., et al. The fundamental links between climate change and marine plastic pollution. Science of the Total Environment, 2022, 806: 150392.