ŚRODOWISKO
O NAS
ZAANGAŻUJ SIĘ
KONTAKT
-
Fundacja WWF Polska
ul. Usypiskowa 11
02-386 Warszawa
kontakt@wwf.pl
Przez setki lat na terenie Polski wody w glebie było aż nadto. Tradycja gospodarowania wodami na potrzeby rolnictwa opierała się na zarządzaniu nadmiarem wody. Dlatego na potęgę tworzono rowy odwadniające. W rezultacie niemal cała Polska jest pocięta siecią rowów melioracyjnych, których łączna długość wynosi ok. 320 tys. km. Jest to liczba wręcz astronomiczna, bo zbliżona do odległości Ziemi do Księżyca.
Rowów odwadniających jest znacznie więcej niż cieków naturalnych (rzek i potoków), których łączna długość wynosi ok. 200 tys. km bieżących. Zdecydowana większość rowów jest pozbawiona urządzeń piętrzących wodę – albo zostały zniszczone, albo nigdy nie zbudowane. W efekcie Polska co roku traci miliardy metrów sześciennych wody, co pogłębia narastający problem suszy. O problemie wysychania Polski, zwanej też stepowieniem kraju, mówi się od lat, niestety nie idą za tym skuteczne rozwiązania. Wręcz przeciwnie – po 2010 r. za publiczne pieniądze pogłębiono ponad 40 tys. km bieżących rzek (prawie tyle co wynosi obwód Ziemi po równiku!), dalej przyczyniając się do wysuszania Polski.
Ponad 60% prac hydrotechnicznych nakierowanych na przyspieszenie odpływu wody wykonano na obszarach bardzo i krytycznie narażonych na suszę rolniczą – podkreśla dr Przemysław Nawrocki, ekspert ds. Ochrony Przyrody w WWF Polska. Dodaje – Przez 20 lat członkostwa Polski w EU powstały tylko dwa projekty nowoczesnej modernizacji systemów melioracyjnych, sfinansowane ze środków publicznych, oba na terenie parków narodowych: Biebrzańskiego i Ujścia Warty.
Wobec bierności władz wodnych problem „przeciekającej Polski” będzie się tylko pogłębiał. Z pomocą może nam tu przyjść bóbr – na terenach, gdzie brakuje wody w danym okresie, działalność bobrów stabilizuje poziom wód gruntowych.
Przykładem kunsztu inżynieryjnego bobrów jest imponująca, trzystopniowa tama, wybudowana przez nie na rowie w Biebrzańskim Parku Narodowym. Postawienie w tym miejscu betonowego jazu piętrzącego wodę kosztowałoby pewnie setki tysięcy, a może nawet miliony złotych. Dlatego jak najszybciej powinniśmy przestać przeszkadzać tym zwierzętom, które budują swoje tamy również na rowach odwadniających.
Podobny przykład mamy u naszych południowych sąsiadów. W Czechach na obszarze chronionego krajobrazu Brdy bobry wyprzedziły ludzi. Na terenie, gdzie planowano działania renaturyzacyjne, mające ponownie zabagnić teren, zwierzęta wybudowały tamy, dając ogromne oszczędności rzędu ok. 5 mln zł!
Takie naturalne tamy bobrów na małych rzekach, a zwłaszcza na rowach odwadniających, powinny być szczególnie troskliwie chronione, gdyż są elementem naturalnej retencji (gromadzenia) wody i wchodzą w skład ekosystemu rzecznego. O to właśnie chodzi w nowoczesnym zarządzaniu ryzykiem powodziowym i ryzykiem suszy.
Obszary łąk i pastwisk podtopione przez bobry powinny być objęte dopłatami za retencjonowanie wody, które otrzymywaliby rolnicy. W ten sposób bobry mogą być włączone w skuteczne i niskonakładowe naturalne rozwiązanie problemu stepowiejącej Polski.
Rolnicy z działalności bobrów mieliby konkretne korzyści:
Niestety, obecnie w ramach tak zwanego utrzymania wód w całej Polsce za publiczne pieniądze niszczy się tamy bobrów, niwelując ten sposób możliwości retencjonowania wody w stawach pod bobrowych i w podpiętrzonych przez bobry rowach odwadniających.
Mamy więc klasyczną sytuację błędnego koła: najpierw za publiczne pieniądze osusza się kraj, a później również za publiczne pieniądze wypłaca się rolnikom odszkodowanie za suszę – zwraca uwagę dr Przemysław Nawrocki, ekspert ds. Ochrony Przyrody w WWF Polska.
Ten szkodliwy dla finansów publicznych, rolnictwa i przyrody proceder powinien się natychmiast skończyć. W zamian możemy skorzystać z darmowego geniuszu budowlanego bobrów.
Ważne jest, by pilnie objąć ochroną ekosystemy zatrzymujące wodę w środowisku (obszary zalewowe, bagna i torfowiska) oraz zasoby dyspozycyjne wód podziemnych o najwyższej jakości. Mikroretencja, retencjonowanie i zatrzymywanie wody „tam, gdzie spadnie” (przede wszystkim w glebie i w gruncie) zawsze było i pozostaje najlepsze dla ekosystemów i najbezpieczniejsze dla ludzi – zmniejsza ryzyko powodzi czy suszy. Natomiast regulacja rzek płynących przez łąki i lasy poprzez pogłębianie i prostowanie rzek czy tworzenie sztucznych zbiorników zaporowych na rzekach jest niezwykle szkodliwe dla środowiska i w wielu przypadkach prowadzi do zwiększenia strat wody.
Opracowanie merytoryczne: dr Przemysław Nawrocki, Ekspert ds. Ochrony Wód i Gatunków
Redakcja: Ewa Paluszkiewicz, Specjalistka ds. Komunikacji