04 maja 2021

Choć enigmatyczny skrót KPO poznało już większość polityków, nadal nie rozmawiają o jego sednie. Brnąc w partyjne spory, zapominają, że Unia wymyśliła swoją “odbudowę” po pandemii jako most od kryzysu do zielonej gospodarki. W Polsce zamiast mówić o zielonej, proklimatycznej gospodarce przyszłości, nadal trwa kłótnia o podział kasy i wpływów. Czy Unia przymknie na to oko?  

Już dziś w sejmie głosowanie nad KPO. Tymczasem oprócz samych sporów politycznych, brakuje dyskusji o tym, co tak naprawdę zawiera finalny rządowy projekt KPO i czy w związku z tym jest szansa, że Unia go przyjmie. Choć rząd udostępnił wprawdzie, w końcu, ostatecznie wysłany do Brukseli plik, eksperci już na pierwszy rzut oka na kilkusetstronicowy dokument są sceptyczni. Najważniejszym problemem jest to, że nadal KPO nie odwołuje się do neutralności klimatycznej, redukcji emisji oraz ochrony różnorodności biologicznej. Napisano go w myśl zasady ‘są pieniądze trzeba je wydać’, bez myślenia o tym czy sposób w jaki to robimy przygotuje nas na nowe zasady działania w UE i na świecie.

Dlaczego brakuje dyskusji o strategicznej roli procesu odbudowy dla Polski? Te pieniądze muszą po prostu pójść na rozwój i gospodarkę odporną na kryzysy, w tym klimatyczny i środowiskowy. To jest podstawa dla nas i całej Unii Europejskiej. I to jest szczególnie rozczarowujące. Tak wygląda KPO to tytanicznym wysiłku, jaki włożyły organizacje społeczne w poprawianie rządowego planu. Wynegocjowanie z rządem i przeprowadzenie bezprecedensowego tygodnia tzw. wysłuchań, miało na celu dokładne pokazanie palcem co musi się zmienić, żeby ten projekt miał sens i szansę na akceptację KE. Czy skończy się rozczarowaniem?

Dla przypomnienia, przede wszystkim kluczowy mechanizm, jakiego wymaga Unia Europejska od wszystkich krajów członkowskich, które opracowują plany odbudowy, to spełnienie m.in. dwóch kryteriów: aż 37 proc. wszystkich środków spośród przeznaczonych dla Polski 770 mld zł musi być przeznaczonych na inwestycje bezpośrednio związane z klimatem. Natomiast całość ma przynajmniej nie powodować szkody dla szeroko pojętego środowiska. Oprócz tego wzmocnienia wymaga też obszar transformacji cyfrowej. Dlaczego? Bo Unia przestawia tory na zielony rozwój, czyli taki, który zapewni odporność na przyszłe, niestety nieuniknione kryzysy. To także sedno Europejskiego Zielonego Ładu i kolejny sposób na ograniczenie kryzysu klimatycznego, który wymusza, żeby budować konkurencyjność przez inwestowanie np. w zieloną energię, czysty transport czy zrównoważoną produkcję żywności.  

Tak jak Komisja Europejska przystąpi teraz do oceny polskiego planu (ma na to dwa miesiące), tak samo organizacje eksperckie i społeczne będą sukcesywnie prezentować pierwsze merytoryczne opracowania rządowego projektu KPO.

Dotychczasowe najpoważniejsze zastrzeżenia, brak zgodności z podstawowymi celami klimatycznymi UE (redukcja o 55 proc. do 2030 r.) i zero emisji w 2050 r. - co oznacza pilne odejście od węgla, ale też ochrona różnorodności biologicznej pozostały bez odpowiedzi.

 

Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Fundacji WWF Polska

 

Artykuł powstał dla ,,Rzeczpospolitej".