W Polsce zbiorniki zaporowe wciąż są traktowane jako szczytowe osiągnięcie ludzkości w dziedzinie gospodarowania wodami gwarantujące powodzenie i dobrobyt. Zamiast odtwarzać naturalne mokradła, tworzyć poldery zalewowe i gospodarować przestrzenią w sposób rozsądny i bezpieczny dla mieszkańców, tworzymy zapory. Niektóre z nich to nie tylko cios dla środowiska i olbrzymi koszt ekonomiczny, ale również… zagrożenie dla ludzi - tak jak zapora na potoku Wilkówka.

Zbiornik powodziowy

Zbiornik wodny, który miał zapewniać mieszkańcom wodę w czasie suszy i chronić przed powodzią, stanowi dziś poważne zagrożenie dla mieszkańców. Już po dwóch latach od wybudowania zaczęły pojawiać się głosy o wadach konstrukcyjnych budowli i przeciekaniu zbiornika, jednak ówczesny zarządca obiektu nie podjął odpowiednich kroków, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom.

Podczas powodzi w 2019 roku funkcjonowanie zbiornika w Wilkowicach zostało poddane próbie. Obfite opady niesione górskim potokiem zapełniły zbiornik momentalnie. Równie szybko jak wypełniał się zbiornik podjęto decyzję o uruchomieniu urządzeń, które zaczęły... wypompowywać wodę ze zbiornika. W przeciwnym razie mogło dojść do przerwania zapory, a dla ludzi żyjących poniżej bariery mogło się to skończyć tragicznie. Dlatego podjęto słuszną decyzję o ewakuacji.

Kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, my płacimy…

Zaledwie kilka lat po wybudowaniu zapory w Wilkowicach planowana jest jej rozbiórka. Wszystko na koszt podatników! W zależności od źródła danych szacuje się, że koszt budowy zbiornika wyniósł od 5,3 do 7 milionów złotych. Kolejne 2,5 mln pójdzie na jego rozbiórkę, co oznacza nawet 9,5 milionów złotych utopionych w źle zrealizowanym pomyśle, a w tych wyliczeniach nie uwzględniono nawet kosztów utrzymania i konserwacji zbiornika oraz niezbędnych remontów.

Na horyzoncie zmian

Zapora czołowa zbiornika, wraz z towarzyszącymi jej urządzeniami technicznymi mają zostać rozebrane. Wody Polskie RZGW w Gliwicach dostały pięć ofert na rozbiórkę zapory. Po zakończeniu prac rozbiórkowych koryto rzeki ma zostać odtworzone, a teren rozebranego zbiornika uporządkowany. Skoro decydujemy się na rozbiórkę zbiorników stwarzających zagrożenie dla mieszkańców, to może w końcu przestaniemy budować kolejne nieopłacalne ekonomicznie i stwarzające nie tylko zagrożenie lokalne, ale na trwałe negatywnie zmieniając polski krajobraz i polską przyrodę. Liczymy również, że to kolejne ziarnko do ziarenek dyskusji dotyczącej istniejących zbiorników, takich jak we Włocławku. Nie tylko blokuje on ciągłość biologiczną Wisły, ale w jego osadach gromadzą się substancje niebezpieczne. Dodatkowo zalegająca materia organiczna rozkłada się latem w warunkach beztlenowych i emituje do atmosfery gazy cieplarniane (metan). Najwyższa pora, żeby poważnie pomyśleć o tym, czy los zapory w Wilkowicach nie powinien zainspirować decydentów do zajęcia się kolejnymi zaporami.