03 czerwca 2020

Wielka fala na Sanie w najbliższy piątek zmyje narybek lipienia wykluty w rzece po kwietniowym tarle. Fala będzie efektem gigantycznego zrzutu wody do Starego Sanu z zapory w Myczkowcach. Młode lipienie, pstrągi i głowacice nie będą mieć żadnych szans. Domagamy się odstąpienia od zrzutu wody.

Żegnajcie wędkarze

WWF Polska wysłała do zarządu PGE Energia Odnawialna S.A, właściciela Zespołu Elektrowni Wodnej Solina-Myczkowce, pismo z wnioskiem o zaniechanie zrzutu. Kopia pisma trafiła też do Prezesa PGW Wody Polskie, Przemysława Dacy. Wcześniej podobny wniosek wysłał Polski Związek Wędkarski w Krośnie. Dokument ten do wiadomości otrzymali także RDOŚ w Rzeszowie i PGW Wody Polskie w Rzeszowie. 

Okoliczne miejscowości skupione wokół zapory i samej rzeki San, żyją także z turystyki wędkarskiej - zwłaszcza w sezonie jesiennym i wiosennym, który dla reszty turystyki jest tak zwanym sezonem „martwym". Mimo, że istniejąca na Sanie zapora Solina-Myczkowce zniszczyła fragment zakola Sanu, rybom udaje się tam odbywać tarło (m.in. lipienie i głowacice). To jednak niewielki procent zasobności rzeki sprzed budowy tamy. 

Żegnajcie młode ryby

Tak silny przepływ wody zabije tegoroczny narybek. Dodatkowym zagrożeniem jest też zmiana temperatury na skutek wpuszczenia wody ze zbiornika zaporowego. Dodatkowo, w dół rzeki spłyną młode, nieprzystosowane do tak silnego nurtu pstrągi, a także osady rzeczne i śmieci. Największe straty poniesie przyroda, która jest niszczona na każdym kroku, m.in. poprzez budowę tam i ich szkodliwe dla środowiska oddziaływanie. W ubiegłym roku w listopadzie na Sanie także dokonano zrzutu wody z zapory - podczas tarła pstrągów potokowych. 

Niestety w rządowym projekcie przeciwdziałania skutkom suszy także pojawiają się projekty budowy tam, regulacji rzek i budowy kolejnych dużych zbiorników zaporowych. Przykład z Sanu pokazuje, że koszty środowiskowe istnienia takich obiektów są ogromne.

Skąd pomysł na zrzut wody?

W latach 50 i 60-tych XX w zbudowano zespół zapór i elektrowni wodnych na zakolu Sanu, zyskując tym samym dobre warunki do produkcji energii. Jednocześnie zniszczono drożność rzeki dla żywych organizmów, zaburzono przepływy środowiskowe i zniszczono naturalne wartości rzeki. Fragment Sanu, zwany Starym Sanem, został odcięty od wody, a ta jest tłoczona „na skrót" prosto do elektrowni w Myczkowcach. W wyniku tego odcięcia woda nie płynie starym korytem, które zaczęło się wypłycać i zarastać. W związku z tym, elektrownia chce zrzucić ogromne ilości wody (szacuje się, że nawet 150m3/s), aby koryto przepłukać.  

Nie uczymy się na błędach...

W 2018 roku doszło do ogromnego zrzutu wody ze stopnia we Włocławku. Zginęły tysiące ryb i zostały zniszczone gniazda i jaja chronionych gatunków ptaków. Po 2 latach batalii sądowej po wyroku WSA sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, która już raz NIE zajęła się sprawą. Jeżeli nie uda się zatrzymać katastrofalnego zrzutu na Sanie, WWF Polska nie zostanie obojętna, w przypadku przeprowadzenia zrzutu, złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Pytanie, czy tym razem prawna interwencja w interesie ludzi i przyrody da szansę na ukaranie winnych i zmianę sposobu działania.