Susza w tym roku została zarejestrowana w 15 (na 16) województw w Polsce. W czasie, gdy media bombardują nas doniesieniami o kolejnych suszach czy niedoborach wody, mierzymy się jednocześnie z nawałnicami. Z jednej strony widzimy wysychające jeziora i rzeki, a gdy w końcu pada, to często mamy do czynienia z powodzią lub podtopieniami. Jak się ma zatem susza do powodzi? Wyjaśniamy!

W dalszej części artykułu:

  1. Czy powódź w przyrodzie istnieje?
  2. Jak natura broni się przed suszą?
  3. Czy wały przeciwpowodziowe chronią przed powodzią?
  4. Ochrona przyrody z ludźmi i dla ludzi
  5. Dlaczego dzikie rzeki zapobiegają powodziom?

Czy powódź w przyrodzie istnieje?

W przyrodzie nie istnieje powódź. Wiosenne i jesienne wezbrania rzek to naturalne, niezbędne dla ekosystemu etapy w rocznym cyklu przemian przyrody. Powódź istnieje tylko w odbiorze człowieka - jest to sytuacja, w której gwałtowne wezbranie wody powoduje zniszczenia w majątku, infrastrukturze a także zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. Wysoki stan wód pojawia się najczęściej wiosną i latem, gdy topnieją śniegi lub występują intensywne deszcze. Woda często wykracza wtedy poza koryto rzeczne i zalewa najniższe części doliny, na których występują łąki, torfowiska czy łęgi. W przypadku bardzo wysokiej wody bywa, że zalewane są i wyższe fragmenty doliny – te, na których człowiek chętnie zakłada uprawy, a czasem i stawia domy, drogi i inną infrastrukturę. W naturalnej dolinie rzeki nizinnej, nieogrodzonej wałami, zdarza się to niezmiernie rzadko – woda ma przestrzeń, aby szeroko się rozlać, więc jej poziom się obniża, a prędkość przepływu i niesiona energia spadają. Wezbrana woda jest wtedy gromadzona w roślinności i gruncie doliny rzecznej, co łagodzi skutki niedoboru opadów w okresach suchych.

Jak natura broni się przed suszą?

Współczesne systemy przeciwpowodziowe swoją genezą sięgają jeszcze pierwszej połowy XX wieku, gdy w budowie wałów upatrywano recepty na okiełznanie regularnie wylewających rzek. Okazało się to w wielu przypadkach nieskuteczne oraz niezwykle kosztowne. Nie zdawano sobie sprawy, że to właśnie naturalne rzeki i ich doliny przeciwdziałają powstawaniu susz i zapewniają najskuteczniejszą ochronę przed powodziami. 

By chronić ludzi i przyrodę potrzebujemy dziś nowego myślenia, które zapewni Polsce bezpieczeństwo wodne – i uchroni nas zarówno przed suszami, jak i przed powodziami.

– Rozsuńmy wały i renaturyzujmy rzeki, czyli przywróćmy rzekom ich naturalny stan tam, gdzie to możliwe  – dr Alicja Pawelec, kierowniczka zespołu ochrony ekosystemów rzecznych w WWF Polska.

- Najefektywniejszą, najtańszą i najbardziej trwałą metodą ochrony przeciwpowodziowej jest oddanie rzece na pewnych odcinkach jej naturalnej przestrzeni. Budowa wałów i zbiorników przeciwpowodziowych to metody, które się nie sprawdziły – dodaje i zaznacza, że strategia zabezpieczenia przed powodziami wywodzi się z zeszłego stulecia.

Działania przeciwpowodziowe powinny być dostosowane do współczesnych realiów i prowadzone wedle najnowszej wiedzy – komentuje Pawelec.  

Czy wały przeciwpowodziowe chronią przed powodzią?

Budowanie tam, regulacje rzek i prostowanie ich biegu czy w końcu pogłębianie i odmulanie koryt rzecznych to szkodliwe działania, przyspieszające odpływ wody. Rzeki wylewały i niestety będą wylewać, a zamykanie ich w ciasnych korytach nie rozwiązuje problemu.  

- Jeśli narysujemy palcem na ziemi dwie kreski - jedną krętą, drugą prostą i przez nie obie puścimy wodę, to szybciej spływać będzie ta w prostej kresce - takie są prawa fizyki – obrazuje Alicja Pawelec.

Zmiana klimatu sprawia, że każdego lata nie brak doniesień o powodziach błyskawicznych, które powstają po nawalnych opadach deszczu i przeplatają się z okresami susz. W tym roku, zjawiska tego doświadczyły już m.in. Jelenia Góra, Zgierz czy Rabka-Zdrój. Choć ma ono zwykle lokalny charakter i występuje na małych rzekach, to wyrządza dotkliwe szkody. Równocześnie, susza występowała we wszystkich monitorowanych uprawach – min. buraka, drzew owocowych, ziemniaka, zbóż, chmielu, warzyw gruntowych, kukurydzy czy krzewów owocowych.

Naszym celem powinno być zarządzanie ryzykiem powodzi, a nie tylko powodzią, gdy ta już wystąpi. Tam, gdzie to możliwe, wały przeciwpowodziowe należy odsunąć od rzeki, tak by fala powodziowa mogła bez przeszkód rozlać się po działających jak gąbka nadbrzeżnych łąkach, lasach łęgowych i bagnach. 

– Renaturyzacja rzek to tańsza niż duże inwestycje, a przede wszystkim trwała metoda ochrony przeciwpowodziowej – dodaje dr Alicja Pawelec, WWF Polska. – Wyznaczenie roślinnych pasów brzegowych o szerokości dostosowanej do wielkości rzeki i jej typu, pozwoli na obniżenie naporu wody na wały i spowolni falę powodziową, jednocześnie znakomicie retencjonując wodę w czasie suszy. 

Jak mówi ekspertka WWF, nie oznacza to, że mamy pozwolić rzekom w pełni swobodnie rozlewać się po dolinach. Utrzymanie, a nawet rozbudowa wałów jest konieczna na terenach zurbanizowanych. Modernizowaniu zabezpieczeń przeciwpowodziowych towarzyszyć powinno jednak ograniczenie zabudowy na terenach zalewowych, tak by zminimalizować ryzyko ich podtopienia.

Przed powodzią powinno chronić się ludzi, a nie przybrzeżne nieużytki, które z powodzeniem mogą przyjąć większą ilość wody spływającej w dół rzeki. W Polsce praktykuje się te rozwiązania od lat. W 2015 r., w leżącej nad Odrą gminie Wołów, odsunięto wały od rzeki oddając jej 600 ha terenów zalewowych. Inwestycja ta była zwieńczeniem projektu WWF „Ekologiczna ochrona przeciwpowodziowa w dolinie Odry”. Dzięki niej, gdy w czerwcu 2020 r. poziom wody w Odrze niepokojąco wzrósł, okolica, która doświadczyła powodzi w 1997 r., pozostała bezpieczna. Skala potrzeb i wyzwań dalej jest jednak ogromna. W Podręczniku dobrych praktyk renaturyzacji wód powierzchniowych czytamy, że w różnym zakresie renaturyzacji wymaga większość wód powierzchniowych w Polsce.

Ochrona przyrody z ludźmi i dla ludzi

Splot zdarzeń historycznych sprawił, że Wisła nie podzieliła losu innych wielkich europejskich rzek – Dunaju czy Renu, którym wciąż bliżej do kanałów żeglugowych, niż ich pierwotnego kształtu. I powinniśmy się z tego cieszyć, bo to wyjątek w skali kontynentu. Śródlądowy transport wodny przechodzi dziś do przeszłości, a nieuregulowane rzeki, które płyną w swoich naturalnych korytach, to nasza przyszłość. Wisła na ponad 300-kilometrowym odcinku zachowała swój naturalny charakter – tworzy mozaikę starorzeczy, lasów łęgowych i podmokłych łąk, które są siedliskiem dla wielu rzadkich i chronionych gatunków zwierząt. To też wspaniałe miejsce do rekreacji – do spacerowania, biegania, kąpieli w czystej wodzie czy nawet biwakowania i łowienia ryb. 

Dlaczego dzikie rzeki zapobiegają powodziom?

Dzikie doliny swobodnie meandrujących rzek, których nie przecinają zapory i jazy tamujące przepływ wody, są jednocześnie jej najlepszymi magazynami i zmniejszają ryzyko wystąpienia susz. Zwiększenie retencji krajobrazowej obniża też ryzyko powodzi błyskawicznej, bo nadmiar wody pochodzącej z nawalnych opadów, zamiast spływać po wybetonowanych powierzchniach miast do szybko przepełniających się kanałów, jest wchłaniany do gruntu i kumulowany na terenach zalewowych nawet niewielkich rzeczek. Dzikie rzeki są zatem nie tylko bardziej odporne na zanieczyszczenia, dostarczają czystszej wody i tworzą cenne obszary przyrodnicze, ale przede wszystkim stanowią trwały i efektywny element systemu minimalizującego ryzyko powodziowe.

Polska to piękny i bogaty przyrodniczo kraj. Chcemy Polski z czystą wodą – w rzekach, jeziorach i morzu. Zapoznaj się z postulatami WWF i sprawdź, co można zrobić, by zwiększyć bezpieczeństwo wodne Polek i Polaków.

 

Zielony Latarnik Wyborczy WWF został stworzony we współpracy ze Stowarzyszeniem Art. 61 (MamPrawoWiedzieć.pl)